W poprzednich postach pisałem trochę o metodach podróżowania po Nowej Zelandii. Sugerowałem także, że jeśli chcecie być niezależni to musicie zdecydować się na własny środek transportu a te najbardziej popularne to wynajęty samochód lub kamper. Decyzja nie jest łatwa. Postaram się tutaj wyliczyć jak najwięcej wad i zalet każdej opcji.
Jeżeli stać Was na przylot tutaj, pobyt w pięciogwiazdkowych hotelach i latanie helikopterami to pewnie nie musicie czytać dalej. Skupię się tutaj na tych, którzy jednak z kasą trochę się liczą.
Zacznijmy od terminu przyjazdu. Najgorszy i najdroższy termin to okres od Bożego Narodzenia do końca stycznia. Jest to środek lata i okres wakacji szkolnych, a więc korki na drogach, najdroższe ceny i tłok jak również najdroższe bilety lotnicze. Ja wiem, że fajnie byłoby uciec europejskiej zimie i wygrzać się w antypodowym słoneczku ale naprawdę najlepszym terminem na NZ jest okres od połowy listopada do Świąt Bożego narodzenia lub luty, marzec i kwiecień starając się ominąć Wielkanoc, choć niekoniecznie. To jest okres najcieplejszy, dni są długie, owoce i jarzyny najtańsze, w lutym i marcu nawet da się wykąpać w morzu, bo woda wtedy znośna (21 C). Poza tym okresem niestety temperatury raczej bałtyckie (16-19 C). Dobre dla fok i pingwinów.
Oczywiście reszta roku też jest OK, ale pamiętajcie: polskie lato to tutejsza zima. Niby śnieg zdarza się bardzo rzadko i raczej tylko w górach, ale trzeba się ubrać tak jak na polski październik lub kwiecień. Dni są krótkie, ale i tak jest pięknie.
Tak więc w terminach poza szczytem sezonu ceny najpopularniejszych noclegów kształtują się następująco:
- 2 osobowy pokój z łazienką i kuchenką w przeciętnym motelu - NZ$100-180
- 2 osobowy pokój z łazienką w hotelu 3 gwiazdkowym - NZ$160- 250
- Domek kampingowy na kampingu raczej ze wspólną łazienką - NZ$70- 120
- Backpackers hostel - NZ$ 30-80
No oczywiście do tego dochodzą jeszcze AirB&B i inne tego typu prywatne wynajmy, które w sumie cenowo wiele się nie różnią, no chyba, że jedzie się dużą grupą i wynajmuje całe domy - wtedy stosunek ceny do komfortu jest najlepszy. Jeśli idziecie tą drogą to polecam nie bookować tych tańszych, bo zdjęcia są zwodnicze, a jakość bywa bardzo różna. Chętnie coś podpowiem, jeśli zapytacie.
Z tymi cenami noclegów w głowie popatrzmy teraz na ceny samochodów i kamperów.
Dla obu rozrzut cen i jakości jest spory. Zaczynając od światowych koncernów takich jak Hertz, Avis, Europcar a kończąc na firmach specjalizujących się w wynajmie starych gratów za mniejsze pieniądze.
Zacznijmy od zwykłych samochodów, takich do których wrzuca się walizki i jedzie od noclegowiska do noclegowiska.
W zależności od wielkości samochodu dzienne stawki w tanich firmach (wynajmujących samochody w wieku 6 lat+ są od NZ$16 do NZ$80. Zwykła Toyota Corolla to ok NZ$21 a najwyższa stawka jest za 10 osobowy mikrobus typu HiAce.
W normalnych firmach wynajmujących "młode" samochody to odpowiednio 30-40% drożej.
Teraz przejdźmy do kamperów.
Tutaj bardzo ważne jest czy kamper posiada certyfikat "Self Contained" czy nie, bo tylko takie kampery mogą zatrzymywać się na noc w miejscach przeznaczonych do tzwn. "freedom camping" (czyli darmowego kampingowania) lub w innych miejscach już może nie darmowych ale tańszych niż pełnowymiarowe campingi.
Od 1 lipca tego roku weszły nowe przepisy, które definiują pojazdy "Self Contained" jako pojazdy (samochód lub przyczepa), w których certyfikowana liczba pasażerów ma zapewnione wszystkie potrzeby życiowe (zapas wody we wbudowanym zbiorniku, odpowiednio duże wbudowane zbiorniki na wodę szarą (pomyje) i wodę czarną (ścieki sanitarne)) na trzy dni. Tak więc od lipca jedynie profesjonalnie zbudowane kampery będą otrzymywać taką nalepkę jak ta:
Zanim te nowe przepisy weszły w życie nalepkę taką dostawały różne samodziały, minivany, kombiaki itp, bo wytarczyło, żeby miały na pokładzie przenośną kuchenkę, kanister z wodą i malutką kampingową toaletę chemiczną i już się kwalifikowały.
Była to raczej farsa, bo oprócz tego, że miały odpowiednie miejsce na przespanie się te inne urządzenia kuchenno-sanitarne były raczej symboliczne, kamperowicze biegali za potrzebą w krzaki a firmy wynajmujące wstawiały im przenośne chemiczne toalety w zaplombowanych plastikowych torbach z zaznaczeniem, że najemcy będą mieć upust jeżeli zwrócą toaletę nie użytą.
|
Niby kamper ale teraz już bez certyfikatu |
Takie mini kampery można ciągle jeszcze za tanie pieniądze wynająć, ale teraz nie mają już one certyfikatu "Self Contained". Jeśli jednak zdecydujecie się na wynajem takiego pojazdu to w zasadzie będzie to równoznaczne z wynajęciem dużego samochodu, na tyle przestronnego, że można się w nim przespać ale legalnie noclegi powinniście spędzać gdzieś pod dachem (w motelu, hostelu) lub na płatnych campingach, gdzie w cenie są do waszej dyspozycji kuchnie, łazienki, pralki etc.
No to teraz o cenach.
Takie niecertyfikowane kampery jak powyżej na bazie minibusów jak Toyota Estima czy Kia Carnival zaadaptowanych do spania i drobnego pichcenia kosztują w okolicach NZ$50 dziennie. To są z reguły dość leciwe pojazdy choć technicznie sprawne.
W tanich firmach są również większe kampery nawet 4 osobowe i z normalną łazienką certyfikatem"Self Contained" ale te już w okolicach NZ$100 za dzień.
No a w renomowanych firmach podobnie jak z samochodami wszystko idzie ok 40% w górę, ale i jakość lepsza. Wynajmiecie tam większe kampery ze wszystkimi bajerami, ale ceny za te duże - cztero czy sześcio - osobowe będą już przekraczać nawet NZ$200 za dzień.
No i teraz kolejny aspekt podróży po NZ czyli żarcie.
Ceny w sklepach ok 2-2.5 razy wyższe niż w Polsce. Nie chcę jeszcze wchodzić w szczegóły, ale numerki na ogół podobne do polskich tyle tylko, że to NZ dolary, a nie złote. Ceny w tanich knajpach czy fastfoodach w okolicach NZ$10-15 za danie główne. W normalnych restauracjach cena głównego dania od NZ$18 do 30 i wzwyż.
Z tymi wszystkimi stawkami w głowie przystąpmy do analizy.
Zalety wynajmu samochodu:
- raczej mniej pali niż kamper;
- łatwiej parkować;
- łatwy w obsłudze i prowadzeniu dla ludzi, którzy nie są wprawni z kamperami.
Wady wynajmu samochodu:
- musimy płacić za noclegi;
- jeśli nocujemy w hotelach to jesteśmy zdani na jedzenie na mieście, jako że w hotelowych pokojach znajdziecie najwyżej czajnik do zrobienia kawy i minibar. Natomiast w każdym pokoju w motelu jest zwykle w pełni wyposażona kuchenka, lodówka, czasem nawet pralka. Tak więc w motelach możemy sobie gotować (szczególnie ważne to w przypadku śniadań), ale ponieważ nie mamy ze sobą lodówki, trzeba robić zakupy na bieżąco. Lunch'e z pewnością musimy jeść "na mieście" lub robić sobie kanapki na drogę w motelu;
- najprawdopodobniej musimy trzymać się dat zamówionych noclegów, choć poza sezonem w niektórych rejonach można próbować szukać miejsc noclegowych bez wcześniejszego zamawiania;
- jeśli mamy dwie noce w jednym miejscu to fajnie, ale zwykle każdego ranka mamy pakowanie waliz, szukanie zapomnianych ładowarek itd.
Zalety wynajmu kampera:
- możemy nocować za darmo w wyznaczonych miejscach "freedom camping" (czyli w cenie wynajmu kampera) lub na kampingach płatnych, czyli za ok $20-25/od osoby. Są jeszcze obozowiska prowadzone przez Department of Conservation (DOC) czyli Wydział Ochrony Środowiska, który zajmuje się wszystkimi rezerwatami i parkami narodowymi. Na tych obozowiskach jest najtaniej (NZ$5-10 od osoby), ale jest tam zwykle tylko kibel i czasem woda.
- wszystkie posiłki możemy robić sami, jeść je w ładnej scenerii, a z lodówką na pokładzie zakupy można robić raz na kilka dni. Do knajpy na wykwintną kolację też warto pójść, ale nie musimy tego robić codziennie;
- marszruta może być łatwo dostosowywana, nawet jeśli będziemy zatrzymywać się na płatnych kampingach (a co kilka dni warto, żeby nabrać wody, zrobić pranie i wziąć lepszy prysznic) to poza sezonem prawie zawsze miejsce się znajdzie;
- gdy się rozpakujemy to pakować będziemy się dopiero przy zdawaniu kampera (do kampera polecam brać miękkie torby raczej niż sztywne walizki - jak na żeglowanie).
Wady wynajmu kampera:
- u nowicjuszy występuje trema prowadzenia wiele większego pojazdu niż zwykle (szczególnie trzeba uważać na wysokość pod gałęziami drzew, słupów przy krawężnikach itp.);
- kampery, szczególnie te większe są jak jachty - trzeba pamiętać o uzupełnianiu wody, spuszczaniu ścieków, spuszczaniu pomyj i śledzić naładowanie akumulatorów. Dla niektórych to trochę za dużo radości;
- Parkowanie większych kamperów czasem jest problemem, szczególnie w miastach (najlepiej szukać wtedy supermarketu);
- Poszukiwanie miejsc gdzie wolno się zatrzymać za darmo jest czasem nieco skomplikowane, bo każdy dystrykt czy miasto ma swoje przepisy i wyznaczone miejsca.
Tak więc dobrze wyposażony "self contained" kamper to po prostu pojazd wielkości minibusa lub małej ciężarówki, który ma zbiornik wody na trzy dni skromnego używania, toaletę kasetową, zbiornik pomyj no i z reguły lodówkę i kuchenkę jak również akumulator i butlę gazową. Oznacza to, że załoga może przeżyć w takim kamperze te trzy dni bez konieczności korzystania z zewnętrznych źródeł wody, energii oraz bez potrzeby zrzucania nieczystości. Większość prywatnych właścicieli kamperów doposaża je w większe akumulatory, zbiorniki wody i ścieków, panele solarne aby być samowystarczalnym jak najdłużej, ale kampery pod wynajem raczej obliczone są na to, że będziemy się jednak co najmniej co drugą noc zatrzymywać na kempingach, podłączać do prądu, dobierać wody, spuszczać ścieki, opróżniać kibel itd. No i tak załóżcie: jedna noc na kampingu płatnym, a następna "na dziko". Z doświadczenia wiem, że największym problemem są woda i ścieki. Nawet jeśli akumulator jest przymały to jest ciągle doładowywany w czasie jazdy i prądu raczej nie braknie.
No dobra, na dziko, ale gdzie?
Ok. 15 lat temu parlament nowozelandzki uchwalił ustawę dotyczącą "freedom camping" której założeniem było ułatwienie kempingowania na dziko, szczególnie dla "self contained" kamperów i podobnie wyposażonych przyczep kempingowych. Niestety, Nowa Zelandia jest nieco podobna do UK w tym, że tak na prawdę to dostępu do "dzikich" miejsc nie ma. Wszystkie tereny są albo prywatne (wliczając w to większość lasów uprawnych), albo są pod kontrolą rządowego Department of Conservation (DOC) czyli są albo parkami narodowymi albo rezerwatami przyrody. Poza tym są jeszcze pasy nadmorskie (również kontrolowane przez DOC lub regionalne organizacje środowiskowe) oraz parki i skwery zarządzane przez samorządy lokalne, czyli miasta i dystrykty (obszarowo coś między powiatem a województwem). Niestety wszystkie dystrykty jak i DOC mają prawo do ustalania szczegółowych miejsc, gdzie można ten "freedom camping" uprawiać. W praktyce oznacza to, że wyznaczają one miejsca (czasem dosłownie trzy miejsca parkingowe w danej lokalizacji) gdzie można się na dziko (czytaj za darmo) zatrzymać na noc (z reguły z zastrzeżeniem, że tylko na jedną lub dwie noce, ale nie dłużej itd). Większość tych miejsc jest tylko dla pojazdów "self contained" więc biedni namiotowicze wielkiego wyboru nie mają. DOC ma w swoich parkach narodowych i rezerwatach dość dużą ilość obozowisk, z reguły w malowniczych miejscach i bez ograniczeń czasowych, ale pobiera opłaty od osobo/dnia rzędu 5-10 dolców. Na tych obozowiskach są z reguły tzwn kompostujące toalety, czasem jest woda, a poza tym trzeba być zdanym na siebie i swoje zapasy. Dodatkowym problemem jest to, że dojechać do wielu z nich można tylko drogami szutrowymi, a firmy wynajmujące kampery i samochody często zabraniają prowadzenia ich po takich drogach.
Podsumowując, jeśli wynajmiecie kampera to średnio co drugą noc trzeba będzie dopłacić do jego wynajmu dziennego albo nic (w miejscach kontrolowanych i wyznaczonych przez dystrykty) albo 5-10 na łebka (na obozowiskach DOCowskich) albo 15-25 (od łebka na kampingach płatnych). Jednak będziecie mieli dużo więcej swobody i będziecie mogli sporo zaoszczędzić na jedzeniu.
Wynajmując samochód i zatrzymując się w motelach czy AirB&B podobnie, ale mniej swobody czasowej i możliwości zmiany trasy, gdy na przykład pogoda się załamie.
Wynajmując kampera z reguły dostaniecie mapę kempingową, ale warto również zaopatrzyć się w apkę taką jak Camper-mate pokazującą wszystkie intersujące Was przybytki od wszelkiego rodzaju campingów po sklepy, toalety, punkty zrzutu ścieków i toalet po atrakcje turystyczne.
No i tak to wygląda. Jest to temat - rzeka. Musicie to dobrze przemyśleć, a ja służę pomocą, jeśli ktoś będzie miał jakieś pytania.
Czuwaj....