Polecany post

Jak podróżować po Nowej Zelandii

 Nie ma co ukrywać - wycieczka do Nowej Zelandii zawsze była pioruńsko droga, a teraz po pandemii na razie jest jeszcze droższa. To takie us...

07 sierpnia 2024

Nowa Zelandia kamperem czy samochodem?

W poprzednich postach pisałem trochę o metodach podróżowania po Nowej Zelandii. Sugerowałem także, że jeśli chcecie być niezależni to musicie zdecydować się na własny środek transportu a te najbardziej popularne to wynajęty samochód lub kamper. Decyzja nie jest łatwa. Postaram się tutaj wyliczyć jak najwięcej wad i zalet każdej opcji.


Jeżeli stać Was na przylot tutaj, pobyt w pięciogwiazdkowych hotelach i latanie helikopterami to pewnie nie musicie czytać dalej. Skupię się tutaj na tych, którzy jednak z kasą trochę się liczą.

Zacznijmy od terminu przyjazdu. Najgorszy i najdroższy termin to okres od Bożego Narodzenia do końca stycznia. Jest to środek lata i okres wakacji szkolnych, a więc korki na drogach, najdroższe ceny i tłok jak również najdroższe bilety lotnicze. Ja wiem, że fajnie byłoby uciec europejskiej zimie i wygrzać się w antypodowym słoneczku ale naprawdę najlepszym terminem na NZ jest okres od połowy listopada do Świąt Bożego narodzenia lub luty, marzec i kwiecień starając się ominąć Wielkanoc, choć niekoniecznie. To jest okres najcieplejszy, dni są długie, owoce i jarzyny najtańsze, w lutym i marcu nawet da się wykąpać w morzu, bo woda wtedy znośna (21 C). Poza tym okresem niestety temperatury raczej bałtyckie (16-19 C). Dobre dla fok i pingwinów. 


Oczywiście reszta roku też jest OK, ale pamiętajcie: polskie lato to tutejsza zima. Niby śnieg zdarza się bardzo rzadko i raczej tylko w górach, ale trzeba się ubrać tak jak na polski październik lub kwiecień. Dni są krótkie, ale i tak jest pięknie. 

Tak więc w terminach poza szczytem sezonu ceny najpopularniejszych noclegów kształtują się następująco:

  • 2 osobowy pokój z łazienką i kuchenką w przeciętnym motelu - NZ$100-180
  • 2 osobowy pokój z łazienką w hotelu 3 gwiazdkowym - NZ$160- 250
  • Domek kampingowy na kampingu raczej ze wspólną łazienką - NZ$70- 120
  • Backpackers hostel - NZ$ 30-80 
No oczywiście do tego dochodzą jeszcze AirB&B i inne tego typu prywatne wynajmy, które w sumie cenowo wiele się nie różnią, no chyba, że jedzie się dużą grupą i wynajmuje całe domy - wtedy stosunek ceny do komfortu jest najlepszy. Jeśli idziecie tą drogą to polecam nie bookować tych tańszych, bo zdjęcia są zwodnicze, a jakość bywa bardzo różna. Chętnie coś podpowiem, jeśli zapytacie. 



Z tymi cenami noclegów w głowie popatrzmy teraz na ceny samochodów i kamperów. 

Dla obu rozrzut cen i jakości jest spory. Zaczynając od światowych koncernów takich jak Hertz, Avis, Europcar a kończąc na firmach specjalizujących się w wynajmie starych gratów za mniejsze pieniądze.

Zacznijmy od zwykłych samochodów, takich do których wrzuca się walizki i jedzie od noclegowiska do noclegowiska. 

W zależności od wielkości samochodu dzienne stawki w tanich firmach (wynajmujących samochody w wieku 6 lat+ są od NZ$16 do NZ$80. Zwykła Toyota Corolla to ok NZ$21 a najwyższa stawka jest za 10 osobowy mikrobus typu HiAce.

W normalnych firmach wynajmujących "młode" samochody to odpowiednio 30-40% drożej. 

Teraz przejdźmy do kamperów. 

Tutaj bardzo ważne jest czy kamper posiada certyfikat "Self Contained" czy nie, bo tylko takie kampery mogą zatrzymywać się na noc w miejscach przeznaczonych do tzwn. "freedom camping" (czyli darmowego kampingowania) lub w innych miejscach już może nie darmowych ale tańszych niż pełnowymiarowe campingi. 

Od 1 lipca tego roku weszły nowe przepisy, które definiują pojazdy "Self Contained" jako pojazdy (samochód lub przyczepa), w których certyfikowana liczba pasażerów ma zapewnione wszystkie potrzeby życiowe (zapas wody we wbudowanym zbiorniku, odpowiednio duże wbudowane zbiorniki na wodę szarą (pomyje) i wodę czarną (ścieki sanitarne)) na trzy dni. Tak więc od lipca jedynie profesjonalnie zbudowane kampery będą otrzymywać taką nalepkę jak ta:


Zanim te nowe przepisy weszły w życie nalepkę taką dostawały różne samodziały, minivany, kombiaki itp, bo wytarczyło, żeby miały na pokładzie przenośną kuchenkę, kanister z wodą i malutką kampingową toaletę chemiczną i już się kwalifikowały. 

Była to raczej farsa, bo oprócz tego, że miały odpowiednie miejsce na przespanie się te inne urządzenia kuchenno-sanitarne były raczej symboliczne, kamperowicze biegali za potrzebą w krzaki a firmy wynajmujące wstawiały im przenośne chemiczne toalety w zaplombowanych plastikowych torbach z zaznaczeniem, że najemcy będą mieć upust jeżeli zwrócą toaletę nie użytą. 

Niby kamper ale teraz już bez certyfikatu

Takie mini kampery można ciągle jeszcze za tanie pieniądze wynająć, ale teraz nie mają już one certyfikatu "Self Contained". Jeśli jednak zdecydujecie się na wynajem takiego pojazdu to w zasadzie będzie to równoznaczne z wynajęciem dużego samochodu, na tyle przestronnego, że można się w nim przespać ale legalnie noclegi powinniście spędzać gdzieś pod dachem (w motelu, hostelu) lub na płatnych campingach, gdzie w cenie są do waszej dyspozycji kuchnie, łazienki, pralki etc. 

No to teraz o cenach.

Takie niecertyfikowane kampery jak powyżej na bazie minibusów jak Toyota Estima czy Kia Carnival zaadaptowanych do spania i drobnego pichcenia kosztują w okolicach NZ$50 dziennie. To są z reguły dość leciwe pojazdy choć technicznie sprawne. 

W tanich firmach są również większe kampery nawet 4 osobowe i z normalną łazienką certyfikatem"Self Contained" ale te już w okolicach NZ$100 za dzień. 

No a w renomowanych firmach podobnie jak z samochodami wszystko idzie ok 40% w górę, ale i jakość lepsza. Wynajmiecie tam większe kampery ze wszystkimi bajerami, ale ceny za te duże - cztero czy sześcio - osobowe będą już przekraczać nawet NZ$200 za dzień. 

No i teraz kolejny aspekt podróży po NZ czyli żarcie. 

Ceny w sklepach ok 2-2.5 razy wyższe niż w Polsce. Nie chcę jeszcze wchodzić w szczegóły, ale numerki na ogół podobne do polskich tyle tylko, że to NZ dolary, a nie złote. Ceny w tanich knajpach czy fastfoodach  w okolicach NZ$10-15 za danie główne. W normalnych restauracjach cena głównego dania od NZ$18 do 30 i wzwyż. 

Z tymi wszystkimi stawkami w głowie przystąpmy do analizy. 

Zalety wynajmu samochodu:
  • raczej mniej pali niż kamper;
  • łatwiej parkować;
  • łatwy w obsłudze i prowadzeniu dla ludzi, którzy nie są wprawni z kamperami.
Wady wynajmu samochodu:
  • musimy płacić za noclegi;
  • jeśli nocujemy w hotelach to jesteśmy zdani na jedzenie na mieście, jako że w hotelowych pokojach znajdziecie najwyżej czajnik do zrobienia kawy i minibar. Natomiast w każdym pokoju w motelu jest zwykle w pełni wyposażona kuchenka, lodówka, czasem nawet pralka. Tak więc w motelach możemy sobie gotować (szczególnie ważne to w przypadku śniadań), ale ponieważ nie mamy ze sobą lodówki, trzeba robić zakupy na bieżąco. Lunch'e z pewnością musimy jeść "na mieście" lub robić sobie kanapki na drogę w motelu;  
  • najprawdopodobniej musimy trzymać się dat zamówionych noclegów, choć poza sezonem w niektórych rejonach można próbować szukać miejsc noclegowych bez wcześniejszego zamawiania;
  • jeśli mamy dwie noce w jednym miejscu to fajnie, ale zwykle każdego ranka mamy pakowanie waliz, szukanie zapomnianych ładowarek itd.
Zalety wynajmu kampera:
  • możemy nocować za darmo w wyznaczonych miejscach "freedom camping" (czyli w cenie wynajmu kampera) lub na kampingach płatnych, czyli za ok $20-25/od osoby. Są jeszcze obozowiska prowadzone przez Department of Conservation (DOC) czyli Wydział Ochrony Środowiska, który zajmuje się wszystkimi rezerwatami i parkami narodowymi. Na tych obozowiskach jest najtaniej (NZ$5-10 od osoby), ale jest tam zwykle tylko kibel i czasem woda. 
  • wszystkie posiłki możemy robić sami, jeść je w ładnej scenerii, a z lodówką na pokładzie zakupy można robić raz na kilka dni. Do knajpy na wykwintną kolację też warto pójść, ale nie musimy tego robić codziennie;
  • marszruta może być łatwo dostosowywana, nawet jeśli będziemy zatrzymywać się na płatnych kampingach (a co kilka dni warto, żeby nabrać wody, zrobić pranie i wziąć lepszy prysznic) to poza sezonem prawie zawsze miejsce się znajdzie;
  • gdy się rozpakujemy to pakować będziemy się dopiero przy zdawaniu kampera (do kampera polecam brać miękkie torby raczej niż sztywne walizki - jak na żeglowanie).
Wady wynajmu kampera: 
  • u nowicjuszy występuje trema prowadzenia wiele większego pojazdu niż zwykle (szczególnie trzeba uważać na wysokość pod gałęziami drzew, słupów przy krawężnikach itp.);
  • kampery, szczególnie te większe są jak jachty - trzeba pamiętać o uzupełnianiu wody, spuszczaniu ścieków, spuszczaniu pomyj i śledzić naładowanie akumulatorów. Dla niektórych to trochę za dużo radości;
  • Parkowanie większych kamperów czasem jest problemem, szczególnie w miastach (najlepiej szukać wtedy supermarketu); 
  • Poszukiwanie miejsc gdzie wolno się zatrzymać za darmo jest czasem nieco skomplikowane, bo każdy dystrykt czy miasto ma swoje przepisy i wyznaczone miejsca.
Tak więc dobrze wyposażony "self contained" kamper to po prostu pojazd wielkości minibusa lub małej ciężarówki, który ma zbiornik wody na trzy dni skromnego używania, toaletę kasetową, zbiornik pomyj no i z reguły lodówkę i kuchenkę jak również akumulator i butlę gazową.  Oznacza to, że załoga może przeżyć w takim kamperze te trzy dni bez konieczności korzystania z zewnętrznych źródeł wody, energii oraz bez potrzeby zrzucania nieczystości. Większość prywatnych właścicieli kamperów doposaża je w większe akumulatory, zbiorniki wody i ścieków, panele solarne aby być samowystarczalnym jak najdłużej, ale kampery pod wynajem raczej obliczone są na to, że będziemy się jednak co najmniej co drugą noc zatrzymywać na kempingach, podłączać do prądu, dobierać wody, spuszczać ścieki, opróżniać kibel itd. No i tak załóżcie: jedna noc na kampingu płatnym, a następna "na dziko". Z doświadczenia wiem, że największym problemem są woda i ścieki. Nawet jeśli akumulator jest przymały to jest ciągle doładowywany w czasie jazdy i prądu raczej nie braknie.


 

No dobra, na dziko, ale gdzie? 

Ok. 15 lat temu parlament nowozelandzki uchwalił ustawę dotyczącą "freedom camping" której założeniem było ułatwienie kempingowania na dziko, szczególnie dla "self contained" kamperów i podobnie wyposażonych przyczep kempingowych. Niestety, Nowa Zelandia jest nieco podobna do UK w tym, że tak na prawdę to dostępu do "dzikich" miejsc nie ma. Wszystkie tereny są albo prywatne (wliczając w to większość lasów uprawnych), albo są pod kontrolą rządowego Department of Conservation (DOC) czyli są albo parkami narodowymi albo rezerwatami przyrody.  Poza tym są jeszcze pasy nadmorskie (również kontrolowane przez DOC lub regionalne organizacje środowiskowe) oraz parki i skwery zarządzane przez samorządy lokalne, czyli miasta i dystrykty (obszarowo coś między powiatem a województwem).  Niestety wszystkie dystrykty jak i DOC mają prawo do ustalania szczegółowych miejsc, gdzie można ten "freedom camping" uprawiać. W praktyce oznacza to, że wyznaczają one miejsca (czasem dosłownie trzy miejsca parkingowe w danej lokalizacji) gdzie można się na dziko (czytaj za darmo) zatrzymać na noc (z reguły z zastrzeżeniem, że tylko na jedną lub dwie noce, ale nie dłużej itd). Większość tych miejsc jest tylko dla pojazdów "self contained" więc biedni namiotowicze wielkiego wyboru nie mają. DOC ma w swoich parkach narodowych i rezerwatach dość dużą ilość obozowisk, z reguły w malowniczych miejscach i bez ograniczeń czasowych, ale pobiera opłaty od osobo/dnia rzędu 5-10 dolców. Na tych obozowiskach są z reguły tzwn kompostujące toalety, czasem jest woda, a poza tym trzeba być zdanym na siebie i swoje zapasy. Dodatkowym problemem jest to, że dojechać do wielu z nich można tylko drogami szutrowymi, a firmy wynajmujące kampery i samochody często zabraniają prowadzenia ich po takich drogach. 

Podsumowując, jeśli wynajmiecie kampera to średnio co drugą noc trzeba będzie dopłacić do jego wynajmu dziennego albo nic (w miejscach kontrolowanych i wyznaczonych przez dystrykty) albo 5-10 na łebka (na obozowiskach DOCowskich) albo 15-25 (od łebka na kampingach płatnych). Jednak będziecie mieli dużo więcej swobody i będziecie mogli sporo zaoszczędzić na jedzeniu. 

Wynajmując samochód i zatrzymując się w motelach czy AirB&B podobnie, ale mniej swobody czasowej i możliwości zmiany trasy, gdy na przykład pogoda się załamie. 

Wynajmując kampera z reguły dostaniecie mapę kempingową, ale warto również zaopatrzyć się w apkę taką jak Camper-mate pokazującą wszystkie intersujące Was przybytki od wszelkiego rodzaju campingów po sklepy, toalety, punkty zrzutu ścieków i toalet po atrakcje turystyczne. 


No i tak to wygląda. Jest to temat - rzeka. Musicie to dobrze przemyśleć, a ja służę pomocą, jeśli ktoś będzie miał jakieś pytania.

Czuwaj....


 




06 sierpnia 2024

A ciepło tam w tej Nowej Zelandii?

 Dzisiaj tak ogólnie o nowozelandzkiej geografii, klimacie, porach roku czyli jak się ubrać i co warto zabrać.

Nie wiem jak Wam, ale mi kształt Nowej Zelandii na mapie zawsze przypominał Włochy. Tyle, że włoska sztywna noga kopie piłkę znaczy Sycylię a nowozelandzka noga nic nie kopie a za to ma przegub w kostce. No i jest do góry nogami, ale tak przecież powinna być tutaj, na antypodach.



Nowa Zelandia leżąca daleko na marginesie mapy zawsze wydaje się malutka a tak naprawdę jest całkiem spora – prawie taka jak Włochy i niewiele mniejsza od Polski. Większość ludzi żyje na dwóch największych wyspach, które po angielsku niestety nie dostały swoich odrębnych nazw i po prostu nazywane są Wyspa Północna i Wyspa Południowa. Maorysi nadali im swoje nazwy i tak Wyspa Północna to Te Ika-a-Maui czyli ryba (legendarnego maoryskiego bohatera) Maui a Wyspa Południowa zwana jest Te Waipounamu czyli tam gdzie są wody, w których można znaleźć nefryty (dla Maorysów jest to bardzo wartościowy kamień). Natomiast maoryska nazwa dla całej Nowej Zelandii to Aotearoa czyli ląd długiej białej chmury.

Więcej o Maoryskich nazwach i kulturze już niebawem. Bądźcie przygotowani na to, że maoryskie nazwy i słowa wplatane są często w nowozelandzką angielszczyznę, bo Maorysi to jednak prawie 20 procent społeczeństwa.

Leży więc sobie ta nasza Nowa Zelandia mniej więcej w takiej samej odległości od równika jak Włochy. Gdyby przewiercić ziemię w Auckland przez środek i na wylot to wyłonilibyśmy się w okolicach Gibraltaru.  O tak to wygląda.



No ale nie podniecajcie się, bo zimne prądy Morza Tasmana i wiejące w poprzek ryczące czterdziestki powodują, że jest tu wiele chłodniej niż w południowej Hiszpanii. Południkowy kształt kraju powoduje również spore różnice między klimatem na północy i na południu. Pamiętajcie po tej stronie równika północ jest cieplejsza niż południe.

Na dodatek Nowa Zelandia to kraj mocno górzysty i wyżej w górach zawsze klimat jest ostrzejszy.

Zacznijmy jednak od pór roku, bo to ważne przy planowaniu podróży. No więc są one dokładnie odwrotne do tych w Polsce.

Grudzień, styczeń i luty to tutejsze lato. Szkolne wakacje letnie zaczynają się w połowie grudnia i kończą na przełomie stycznia i lutego. To jest szczyt sezonu urlopowego. 

Marzec, kwiecień i maj to jesień. Czerwiec, lipiec i sierpień to zima a wrzesień, październik i listopad to wiosna.

Jak to w praktyce wygląda na Wyspie Północnej? Temperatury latem w ciągu dnia to 23-27 stopni a nocą 15-20 stopni. Co roku bywa kilka upalnych dni, gdy temperatura wzrasta do ponad 30 stopni i wtedy lokalsi prawie zdychają z gorąca. Wiosną i jesienią jest odpowiednio o cztery stopnie mniej, czyli 19-23 stopni w dzień i 11-16 stopni nocą a zimą o kolejne 5 stopni mniej, czyli 14-19 stopni w dzień i 6-11 stopni nocą. To oczywiście średnie temperatury i czasem jest nieco inaczej. Na przykład od wysokości Auckland na południe zdarzają się zimą przygruntowe przymrozki, ze szronem i nawet lekko zamarzającymi kałużami. Nie jest to nigdy więcej niż powiedzmy -1 czy -2 stopnie co powoduje, że roślinność na Wyspie Północnej zdaje się być śródziemnomorska z plantacjami cytrusów, kiwi, palmami różnej maści itd. Woda w morzu latem to około 20-21 stopni, a więc podobnie jak na Bałtyku. Zimą jest zwykle ok 15-16 stopni. Brrrr.

Warto też wspomnieć, że na Wyspie Północnej, z kilkoma wyjątkami, krajobraz jest bardzo pofałdowany.



Jest tu też kilka pasm górskich mniej więcej wysokości Beskidów. 

W samym centrum wyspy, na południe od jeziora Taupo, w Parku Narodowym Tongariro, znajduje się masyw trzech potężnych wulkanów sięgających 2700m npm. 

Mt Ngauruhoe i Mt Ruapehu w Parku Narodowym Tongariro

Na zachodzie wyspy, jest jeszcze jeden wulkan zwany Mt Taranaki, którego piękny symetryczny stożek sięga 2500 m npm.

Mt Taranaki

Opady śniegu na niżej położonych terenach Wyspy Północnej w zasadzie się nie zdarzają, czasem tylko śnieg pojawia się w górnych partiach wspomnianych pasm o wysokości Beskidów. Natomiast trzy wulkany w Tongariro National Park jak i Mt Taranaki w ciągu zimy są z reguły ośnieżone a na stokach Mt Ruapehu, jednego z trzech wulkanów w masywie Tongariro, znajdują się w miarę przyzwoite dwa ośrodki narciarskie.

Inka na stokach Mt Ruapehu

Na horyzoncie oddalony o 130km Mt Taranaki

Na Wyspie Południowej klimat jest mocno zróżnicowany. Wzdłuż prawie całej wyspy rozciąga się pasmo Alp Południowych, które jest porównywalne wielkością i wysokością z Alpami w Europie, Najwyższy szczyt Mt Cook zwany po Maorysku Aoraki wznosi się na wysokość ponad 3700 m npm.

Mt Cook/Aoraki

Ustawiczna cyrkulacja zachodnia znad Morza Tasmana powoduje, że na zachodnim wybrzeżu Wyspy Południowej jest mnóstwo opadów. Niżej nad morzem 2000 do 3000 mm rocznie a wyżej w górach do 10000 mm rocznie. To jest sporo śniegu i deszczu.

Po stronie wschodniej Alp klimat jest natomiast bardzo suchy, nieomalże stepowy. Ośnieżone szczyty Alp powoli przechodzą w pagórki i niziny na wschodzie wyspy poprzecinane szeregiem kamienistych rzek wpadających do morza. 

Stepowe wzgórza po wschodniej stronie Alp

Woda z lodowców w rzekach ma niesamowitą barwę

Klimat tej części wyspy wydaje się być bardziej kontynentalny z upalnymi latami (temperatury porównywalne do Wyspy Północnej) i ostrzejszymi zimami. Tutaj śnieg zimą pojawia się częściej, czasem nawet poleży cały dzień w nadmorskich terenach. Generalnie poza głównym masywem Alp temperatury latem to 20-25 stopni w dzień i 5 stopni niżej w nocy, wiosną i jesienią ok 7 stopni niżej w dzień i w nocy a zimą od -2 do 10 w dzień a w nocy czasem potrafi być i -5 choć raczej na niskich terenach mróz się długo nie utrzymuje. No a wyżej w górach, jak to w górach, nawet latem może być zimno. 

Jak wspomniałem Alpy Południowe są porównywalne z Alpami w Europie. Jest jednak jedna zasadnicza różnica. W Alpach Południowych prawie nikt nie mieszka, jest tu totalna pustka, żadnych wiosek, żadnej cywilizacji. W tym wielkim paśmie górskim znajduje się pięć liczących się ośrodków narciarskich z prawdziwego zdarzenia (teoretycznie jest ich więcej, ale pozostałe to amatorszczyzna).  

Na koniec jeszcze dodam, że okres lata w Nowej Zelandii to również okres, kiedy na południe od równika formują się w tropikach cyklony. Z pełną siłą tak daleko na południe raczej nie docierają, ale ich resztki czasem powodują tutaj niezły bałagan – głównie powodzie i osuwiska blokujące drogi.

Jeszcze jedna ciekawostka dla tych, którzy po raz pierwszy wybierają się na południową półkulę. Otóż w Polsce, gdy staniemy twarzą do słońca to porusza się ono po niebie zgodnie ze wskazówkami zegara czyli w prawo, ze wschodu na zachód, no i w południe jest na południu. Tutaj na Antypodach jest inaczej. Słońce porusza się również ze wschodu na zachód ale tutaj to jest w lewo i w południe jest ono na północy. To taki dodatkowy element do konfudowania was po przyjeździe wraz z lewostronnym ruchem i jetlagiem.

Wiecie już jakich temperatur się spodziewać więc jeszcze tylko ostatnie podpowiedzi. Nowa Zelandia leży w obrębie ryczących czterdziestek więc często jest tu sporo wiatru. Dobrą nieprzemakalną kurtkę przeciwwiatrową warto zawsze mieć ze sobą - nawet latem.

A wracając jeszcze do słońca to nie dajcie się zaskoczyć. Mimo, że jest tu chłodniej niż w południowej Hiszpanii to słońce wisi nad głową równie wysoko jak tam a na dodatek powietrze jest tu krystalicznie czyste. Spiec się na raka można tu w pół godziny. Czapki i dobre kremy bardzo się przydadzą – nawet w pochmurne dni. 

Popularne posty