Kiedy już zdecydujecie się tu przyjechać i nie dołączycie do zorganizowanej wycieczki, a chcielibyście zobaczyć spory kawałek tego pięknego kraju to najprawdopodobniej będziecie chcieli wynająć jakieś cztery lub dwa kółka. Tak czy owak przed Wami ciekawa przygoda motoryzacyjna jeśli jeszcze nigdy nie jeżdziliście w ruchu lewostronnym.
Znam wiele osób w Polsce, które otwarcie deklarują, że w UK nigdy by za kierownicą nie usiadły. No tak, tam to jest wykonalne, bo w UK jest dobry transport publiczny. Tutaj nie ma wyjścia, trzeba diabła wziąć za rogi. Ale nie taki diabeł straszny.
1. Prawo jazdy przy wynajmie
Teoretycznie, jeżeli prawo jazdy nie jest po angielsku to wymagane jest jego tłumaczenie, ale o ile wiem wszystkie prawa jazdy w europejskim formacie są akceptowane. Radzę jednak przed przyjazdem sprawdzić. W większości firm minimalny wiek kierowcy to 21 lat. Niektóre dopuszczają 20-to a nawet 18-to latków, ale trzeba wtedy niestety trochę dopłacić. Po prostu ubezpieczenia dla młodych kierowców są tu wyższe. No i oczywiście do wynajęcia samochodu potrzebna będzie karta kredytowa.
2. Nawigacja.
Mapy niestety wychodzą z mody i kosztują sporo kasy, ale ciągle jest to jakaś umierająca już opcja. Droższe samochody czasem mają nawigację wbudowaną, ale większość tańszych nie ma. Można oczywiście polegać na Google Maps itp w telefonie, ale tutaj jest jeden ważny aspekt a mianowicie w wielu miejscach Nowej Zelandii brak pokrycia siecią komórkową. Jeśli decydujecie się na tę opcję to po pierwsze dobrze kupić już na lotnisku lokalnego SIMa, bo roaming danych jest drogi, ale wcześniej wgrać sobie lokalne mapy do ulubionej aplikacji, żeby potem w polu nie zostać na lodzie. No i warto zabrać ze sobą sprawdzony uchwyt do telefonu, żeby tutaj nie musieć kupować nowego.
3. Antyradar.
O limitach prędkości zaraz opowiem. Tutaj napomknę tylko, że prędkość jest dyskretnie i skutecznie kontrolowana. Wszystkie radiowozy drogówki mają radary namierzające w ruchu patrzące w przód i w tył, sporo jest też radiowozów nieoznakowanych i nieco stacjonarnych kamer stałych jak i montowanych w nieoznakowanych mikrobusikach. Jeździ się tutaj pod limit i niewiele osób go przekracza. Oznakowane radiowozy drogówki wyglądają tak:
|
Mikrobusik z foto-radarem |
|
Stały foto-radar |
Próba skorumpowania policjanta grozi poważnymi konsekwencjami a - uwaga, uwaga - antyradary są tutaj legalne. Jeśli więc macie tendencję do nieco bardziej dynamicznej jazdy to polecam wrzucenie ukrywanego skrzętnie w Europie antyradaru (z przyssawkami) do walizki. Tutaj można go ostentacyjnie przykleić do szyby i nikomu to nie przeszkadza. NB europejskie przepisy o zakazie montowania gadgetów na przedniej szybie jeszcze tutaj nie dotarły.
4. Kierownica po złej stronie
Jak już załatwicie formalności przy biurku to dostaniecie kluczyk, trochę papierów i wskazówkę gdzie na parkingu znaleźć wasz samochód. Upychamy walizy do bagażnika, otwieramy drzwi, a tu kierownicy nie ma. No tak, zajmie Wam sporo czasu, zanim przyzwyczaicie się podchodzić do samochodu z odpowiedniej strony. Jak jednak znajdziecie kierownicę to już z górki. Kierunkowskazy i wycieraczki co prawda odwrotnie (długo będziecie machać wycieraczkami przed skrzyżowaniami), ale przynajmniej pedały tak jak w domu. Biegi w lewej ręce, a po prawej drzwi - kilka razy będziecie próbować zmieniać biegi klamką. Znakomita większość samochodów w NZ to automaty. Polecam, choć wiem, że niektórzy z jakiegoś względu się ich boją. Zakochacie się po pięciu kilometrach.
5. Wyjeżdżamy z parkingu.
Jeśli brak na nim ruchu to fajnie, ale jeśli kogoś na nim spotkacie to pewnie będzie to pierwsze zderzenie z rzeczywistością bo "idiota" będzie was chciał staranować. Prawdę mówiąc na parkingach będziecie popełniać błędy częściej niż na drodze, na której widać co robią inni i po prostu się ich małpuje.
6. Prędkość
Na prawie wszystkich drogach pozamiejskich włącznie z autostradami obowiązuje 100km/h . Jest kilka odcinków autostrad gdzie wolno 110km/h i są one wyraźnie oznaczone. W miastach: to co pokazują znaki - z reguły 50 km/h.
Tutaj ważna uwaga co do metodologii oznakowania. Znaki ograniczeń prędkości obowiązują do następnego znaku prędkości, a nie jak w domu do następnego skrzyżowania. Nie ma również pojęcia obszaru zabudowanego i tych biało-czarnych znaków.
Przykład: wjeżdżając do miasteczka z drogi na której było 100 km/h miniecie znak ograniczenia do powiedzmy 50 km/h. To ograniczenie obowiązuje dopóki nie przejedziecie pod znakiem zwiększającym czy zmniejszającym to ograniczenie. I nie ważne ile skrzyżowań przejechaliście czy ile razy skręciliście w inne ulice. W ten sposób na terenie całego miasteczka obowiązuje 50km/h a jak będziecie z niego wyjeżdżać to zobaczycie znak ograniczenia do 100km/h i itd. aż do kolejnego znaku. Jakoś to działa. Polecam religijne trzymanie się ograniczeń. Tolerancja chłopców radarowców jest niska - do 3km/h (nie żadne 10%) i nie ma dyskusji.
7. Pierwszeństwo
Ogólnie pierwszeństwo ma ten z prawej z wyjątkiem sytuacji gdy na skrzyżowaniu skręcacie w lewo a nadjeżdżający z przeciwka chce skręcić w jego prawo. Jest niby po Waszej prawej, ale to Wy macie pierwszeństwo ( to taki odpowiednik polskiej zielonej strzałki w prawo). W Polsce takim wyjątkiem są ronda, gdzie pierwszeństwo ma ten z lewej. Tutaj na rondach jeździmy zgodnie z ruchem zegara więc wyjątku od reguły nie ma. Ci co na rondzie mają pierwszeństwo. Wszystko to brzmi skomplikowanie, ale wyluzujcie - równorzędnych skrzyżowań w zasadzie nie ma. Wszystkie są obstawione trójkątami więc główkować za bardzo nie trzeba.
8. Procenty
Limit taki jak w Polsce, czyli najlepiej mieć zero. Od czasu do czasu zdarzają się "łapanki", szczególnie wieczorami w soboty niedaleko knajp.
9. Mandaty
W Waszym przypadku wysłane zostaną do firmy, z której wypożyczyliście auto. Jak zrobiliście niewielkie przekroczenie prędkości to mandat może być malutki, rzędu $20-40, ale firma doda Wam do tego $100 opłaty manipulacyjnej i ściągnie z karty kredytowej czy depozytu. Za większe przekroczenia będzie odpowiednio większy mandat powiedzmy $200 do $300. Nie polecam dać się złapać na przekroczeniu większym niż 30km/h powyżej limitu. Dla mnie oznaczałoby to rozstanie z prawem jazdy na długie miesiące, a dla Was koniec wakacji.
10. Paliwo
Aktualnie benzyna 91 ok $2.60 a diesel ok $1.90 czyli diesel niby tańszy, ale to złudzenie, bo wszystkie diesle na drogach muszą płacić dodatkowo podatek drogowy, w zależności od przebiegu. Benzyniaki mają ten podatek wliczony w cenę benzyny. Ta sytuacja to robota farmerów, którzy mają wiele maszyn nie wyjeżdżających na drogi. Większość samochodów do wynajęcia to benzyniaki. Jeśli wynajmiecie jednak jakiegoś specjalnego SUVa, czy minibusa to będzie to diesel i wtedy teoretycznie płacicie za paliwo taniej ale z reguły jest mniejszy limit kilometrów albo to co firma straci jest doliczane do kosztu wynajmu.
Na stacjach benzynowych w zasadzie tak jak w Polsce: self service i do kasy. Nocą najpierw do okienka z kartą, a potem nalewamy. Są też stacje zupełnie self service, na których najpierw wczytuje się kartę a potem leje. Karta zostanie obciążona tyle ile się wlało. Coraz więcej stacji, które mają normalne sklepiki instaluje automatyczne kasy dla paliwa a w kasie obsługiwanej przez sprzedawcę płaci się tylko za towary w sklepie.
Aktualne ceny możecie śledzić tutaj.
11. Płatne autostrady
W całym kraju jest tylko kilka dość krótkich odcinków płatnych dróg, ale są duże szanse, że na nie traficie bo są zwykle w okolicach tras wjazdowych do dużych miast. Podczas przejeżdżania pod bramką poboru opłat skanowana jest tablica rejestracyjna i opłatę trzeba wnieść online lub mieć otwarte konto. W Waszym przypadku musicie ustalić z firmą kto płaci i jak.
|
Bramka poboru opłat |
11. Przejścia dla pieszych
Jeśli przejście jest oznakowane zebrą to piesi mają bezwzględne pierwszeństwo. Zauważycie jednak, że jest wiele przejść bez zebry choć z wysepkami i oświetleniem. Na tych przejściach to niby pojazdy kołowe mają pierwszeństwo, ale ładnie jest po europejsku się zatrzymać i przepuścić. Zanim jednak to zrobicie patrzcie w lusterko bo większość lokalsów tego nie robi i mogą wam wjechać w zadek.
12. Trzymać się lewej - rutyna zabija
Na koniec rzecz najważniejsza. Po kilku dniach przyzwyczaicie się trochę do jeżdżenia po złej stronie i poza małymi wpadkami na parkingach czy w miastach zaczniecie wpadać w rutynę i czuć się coraz pewniej. To najniebezpieczniejszy okres. Widoki za oknem przepiękne, na drodze nie ma żadnego innego auta, niewielki zakręt, nagle z naprzeciwka coś wyjeżdża.... i jest po złej stronie. Uciekasz w prawo a ten "baran" w jego lewo i czołowe gotowe. Co roku mamy tu cały szereg czołowych zderzeń spowodowanych przez zamorskich turystów. Na wyjazdach ze wszystkich parkingów i punktów widokowych malowane są strzałki przypominające, którą stroną dalej jechać, ale mimo wszystko ludzie się zagapiają. Nie zagapcie się....